Hobonichi Techo Planner — dzieło japońskiej sztuki papierniczej i wzornictwa.

Już od ponad dwóch lat prowadzę bullet journal — notatnik, w którym codziennie wpisuję zadania do wykonania, notatki, plany, wrażenia. Rozbudowałem i dopasowałem podstawową metodę do swoich potrzeb, dzięki czemu BuJo stało się najlepszym, bo skrojonym na miarę rozwiązaniem.

Po cholerę zatem kupiłem drogi japoński kalendarz?

Papier nad chmurą.

Minione miesiące wykrystalizowały mój codzienny rytuał planowania i zbierania myśli. Proces się nie zakończył i jestem pewien, że w ciągu kolejnych lat coś dodam lub odejmę z zestawu używanych narzędzi. Rozwinę myśl w innym artykule, ograniczając się tutaj do ogólnego kierunku, jakim jest odchodzenie od rozwiązań cyfrowych. Już dawno przestałem korzystać z aplikacji Todoist, bo przecież nie ma sensu powielanie listy w notatniku i telefonie. Po co odznaczać wykonanie zadania dwa razy?

Na półce przybyło mi papierowych notatników. Ciągle wypełniam drugi bullet journal, skrobię notatki z czytanych książek, zapisuję słówka z włoskiego, cytaty, myśli. Chciałbym powiedzieć, że każdy zeszyt jest do czegoś przeznaczony, ale po prawdzie niektóre nadal czekają na swój cel.

Metoda Bullet Journal jest doskonała do planowania bieżącego miesiąca, zadań na jutro oraz elastycznego, kreatywnego wykorzystania wolnych stron. Mimo wielu prób nie wymyśliłem jeszcze, jak zaprząc go do planowania całego roku. Próbowałem też ogarniać plany długoterminowe w kalendarzu Google, lecz ciągłe zmiany wyglądu, funkcji i ogólna polityka tej firmy zmuszają mnie do wyboru bardziej stabilnego i prywatnego rozwiązania.

Hobonichi Techo Planner

W 2001 roku Shigesato Itoi stworzył kalendarz Hobonichi Techo, osiągając ogromny sukces. Jedenaście lat później we współpracy z Sonią Park opracował angielskojęzyczną wersję kalendarza na rok 2013, wydaną we wrześniu 2012 i nazwaną po prostu Hobonichi Techo Planner.

Indeks roczny, po dwa miesiące na stronę.
Indeks roczny, po dwa miesiące na stronę.

Techo Planner podobnie do pierwowzoru ma rozmiar A6, lecz odróżnia się czarną oprawą o ciekawej teksturze z wytłoczonymi i pozłoconymi japońskimi symbolami 手帳 (techō – oznacza to po prostu notatnik, dziennik) oraz logotypem sklepu Arts & Science z Tokio. Kalendarz osiąga cenę nawet do 40 funtów i jest go niezwykle trudno kupić z powodu dużego zainteresowania. Co w nim takiego ciekawego?

Dzieło japońskiej sztuki papierniczej.

Przede wszystkim papier! Produkowany przez ponad stuletnią japońską firmę Tomoegawa, papier Tomoe River zachwyca od dawna ludzi piszących wiecznymi piórami. Sporo papierów o gramaturze 80 g/m2 w zetknięciu z atramentem przebija i strzępi, a większość prześwituje. Mam na myśli bleeding — przeciekanie atramentu na drugą stronę kartki, feathering — rozpływanie się atramentu w formie pajączków ma stronie oraz ghosting, czyli cień atramentu widoczny po odwróceniu strony. Tymczasem Tomoe River przy gramaturze 52 g/m2 nie przebija i nie strzępi, a występuje jedynie prześwitywanie, zupełnie zrozumiałe przy tak cienkich stronach. Minusem jest długi czas schnięcia atramentu. Coś za coś.

Rok wytłoczony na grzbiecie.
Rok wytłoczony na grzbiecie.

Mniejsza gramatura oznacza za to cieńsze kartki, a to znacznie odchudza notatnik. Kalendarz na cały rok ze sporą ilością dodatkowych stron informacyjnych ma grubość 13 milimetrów! W połączeniu z kompaktowym rozmiarem A6 Hobonichi Techo Planner można niemalże nosić w kieszeni.

Jednak dopiero kiedy weźmiecie ten kalendarzyk do ręki i przyjrzycie się z bliska, docenicie piękno wykonania, przemyślany projekt i absolutny minimalizm formy. Przez osiemnaście lat projekt stron kalendarza ulegał ciągłemu udoskonalaniu w poszukiwaniu perfekcji. Widok miesiąca na dole strony dodano w 2006. W 2009 przeprojektowano kratki w taki sposób, aby przerywane linie przecinały się w bardziej przejrzysty sposób; przy okazji poprawiono czytelność cyfr. W 2010 zdecydowano powiększyć kratki z 3,45 milimetra do 3,70 (w międzynarodowej, angielskojęzycznej wersji uznano, że 4 milimetry zaspokoją potrzeby europejskich alfabetów).

Pierwsze wrażenia? Interesująca, przypominająca skórę tekstura papierowej okładki w połączeniu z doskonale równo ciętymi kartkami o zaokrąglonych rogach sprawiają, że brzeg kalendarza jest gładki, a całość bardzo przyjemna w dotyku. Należy także zwrócić uwagę na szycie umożliwiające otwarcie dziennika na płasko. Papier Tomoe River przypomina w odczuciu ultracienkie kartki z kieszonkowych wydań Biblii. Przykuwają wzrok detale: numery miesięcy, wydrukowane kolejno na wszystkich prawych stronach, układają się we wzór na brzegu kalendarza; każdy dzień roku wzbogacono symbolem fazy księżyca i numerem kolejnego tygodnia, każdy spread ozdobiono cytatem ze strony Hobo Nikkan Itoi Shinbun oraz miniaturowym rzutem miesiąca.

Miesiące zaznaczone na brzegu kalendarza.
Miesiące zaznaczone na brzegu kalendarza.

 

Muszę tutaj dodać, że Japończycy nie byliby Japończykami, gdyby do niemal perfekcyjnego produktu, jakim jest sam w sobie planner Hobonichi, nie dorzucili dziesiątek okładek: kolorowych, z frędzlami i kutasami, pętlami na długopisy, wizerunkami, kratkami i innymi dodatkami, które z pewnością doprowadzają do ekstatycznego szału młode Japonki. Popularność wielu systemów tego typu polega często na wysokim stopniu personalizacji, zewnętrznej, jak w przypadku Hobonichi czy Midori Travel Journal, albo wewnętrznej, jak w metodzie Bullet Journal. Nikt nie zmusza do wychodzenia poza wersję podstawową, a dobrze mieć wolność ekspresji, nie?

Podsumowanie funkcji Hobonichi Techo.

Pierwszy spread daje nam kalendarz na 2019 i 2020 rok. Sprawdzimy tu na szybko, kiedy wypada jaki dzień.

Dalej mamy kilka spreadów rocznego indeksu od grudnia 2018 do marca 2020, po cztery miesiące na spread, gdzie każdy dzień ma pół linijki na najważniejsze notki.

Następnie kalendarz miesięczny, który w każdym spreadzie zawiera jeden miesiąc, znów od grudnia 2018 do marca 2020. Każdy dzień miesiąca to kwadrat 6 na 6 kratek i zostaje troszkę miejsca na notatki poza diagramem.

Kalendarz miesięczny.
Kalendarz miesięczny.

Później jest spread na notatki na nadchodzący rok i jedziemy z kalendarzem dziennym, w którym pojedyncza strona to jedna data. Przed rozpoczęciem poszczególnych miesięcy umieszczono dodatkową stronę do zapisania głównych wydarzeń, celów, przemyśleń. Przy każdej dacie znajdziemy numer tygodnia, numer dnia w roku i symbol fazy księżyca. Niedziele wyróżniono kolorem pomarańczowym. Każdy spread ma swój cytat w dole strony, a dni podzielono na przedpołudnie i popołudnie dyskretnie wydrukowaną w połowie strony liczbą 12. Dodano ikonę symbolizującą tak zwane „dinner plans”.

Japoński zodiak.
Japoński zodiak.

Z tyłu kalendarza zdołano zmieścić jeszcze:

  • Dwanaście kropkowanych stron dla dodatkowych notatek;
  • Stronę ważnych kontaktów;
  • Tablice międzynarodowych rozmiarów ubrań;
  • Przeliczniki jednostek miar;
  • Linijkę w centymetrach i calach;
  • Cały spread z tradycyjnymi japońskimi przyrządami domowymi;
  • Spread z japońskim zodiakiem Junishi;
  • Spread z tradycyjnymi słodyczami z różnych krajów;
  • Spread z międzynarodowymi kodami i numerami kierunkowymi;
  • Spread ze świętami narodowymi w 30 krajach świata (nie ma Polski niestety);
  • Oraz ostatnią stronę dla wpisania danych właściciela kalendarza i danych kontaktowych dla znalazcy.

Gdzie kupić?

W Polsce prawdopodobnie będzie trudno gdzieś znaleźć dystrybutora kalendarzy Hobonichi. Swój egzemplarz kupiłem w sklepie The Journal Shop, który niestety nie oferuje wysyłki do Rzeczypospolitej. Za to mogę Was skierować do oficjalnego sklepu w Japonii, który owszem dostarcza do UE, a Hobonichi Planner z wysyłką uszczupli kieszeń o ¥4900, czyli jakieś 163 złote.

Spread kalendarza dziennego. Credit: Hobonichi.

Pamiętajcie przy tym, że jeśli chodzi o długopisy, akwarele czy pióra wieczne, to Hobonichi wszystko przyjmie, tylko z niektórymi atramentami czas schnięcia może być wydłużony. Zawsze sprawdzajcie reakcję na wybrane medium ma tylnych stronach przeznaczonych na notatki.

Jeśli ktoś z Was zetknął się z Hobonichi Techo, to podzielcie się wrażeniami w komentarzach!