Trzeba przyznać, że PiS wybrał niezgorzej swoich koalicjantów. Spróbuję to wyjaśnić w ramach tej notki, która niech będzie ściągawką z polskiej sceny politycznej. Podstawowym problemem w naszej polityce jest umiejscowienie partii w parlamencie. Lewica to, a może prawica? Albo centrum?? Spróbuję przedstawić poprawny podział, jak zwykle pozostawiając możliwość dyskusji każdemu, kto uzna to za konieczne.
Rozróżniam podział krzeseł w parlamencie ze względu na przekonania gospodarcze i przekonania obyczajowe. W największym możliwym uproszczeniu wygląda to tak:
Gospodarka:
LEWICA:
- Sozial
- Państwo opiekuńcze
- Nacjonalizacja gospodarki
- Polityka prospołeczna
- Zrównanie szans
PRAWICA:
- Kapitalizm
- Wolny rynek
- Liberalizm gospodarczy
- Polityka prorynkowa
- Konkurencyjność
Obyczaje:
LEWICA:
- Liberalizm obyczajowy
PRAWICA
- Konserwatyzm obyczajowy
Powyższy podział powinien ułatwić pewne spostrzeżenia. Mianowicie:
- Obecnie jedyną całkowicie prawicową partią wydaje się być PO.
- PiS, LPR i Samoobrona, to partie lewicowe gospodarczo, ale prawicowe obyczajowo
- SLD, a właściwie LiD, to jedyne ugrupowanie lewicowe obyczajowo, ale prawicowe gospodarczo…
Widzimy teraz jasno, na jakich płaszczyznach mogą się porozumieć poszczególne partie. Od razu również nasuwa się wyjaśnienie pierwszego zdania z tej notki.
Po powyższej ściągawce łatwiej zrozumieć poczynania Jarosława Kaczyńskiego. Jestem pewien ,że od początku wiedział, co robić i nawet dodam, że nie musiał być do tego genialnym strategiem. Co ja bym zrobił mając powyższe dane? Posłużyłbym się psychologią tłumu, zmieszał odrobinę nacjonalizmo-patriotyzmu z lubianą przez Polaków martyrologią (podciągając pod nią cierpienia zadane przez komunizm). To byłby krok pierwszy. Drugim krokiem byłby zabieg jeszcze łatwiejszy: nakierowanie opinii wyborców w taki sposób, by zrównać w ich świadomości liberalizm gospodarczy z liberalizmem obyczajowym. Dlaczego? Ponieważ jeszcze w naszym kraju wielu ludzi nie akceptuje wszystkiego, za czym opowiada się liberalizm obyczajowy. Ponadto w Polsce od lat myli się słowo liberał ze słowem libertyn… Zatem mamy SLD – wróg bo byli komuniści, i PO – wróg, bo liberałowie (mimo konserwatyzmu obyczajowego!!). Majstersztykiem jest połączenie przez Kaczyńskiego elektoratu tęskniącego za komunizmem i państwem opiekuńczym, z elektoratem pragnącym rozliczyć komunistów z ich win. Wydaje mi się, że często to ten sam elektorat.
Ach, jest jeszcze Kościół katolicki… Zauważmy, że Solidarność była lewicowa – nazywała się prawicą, bo miała inny stosunek do Kościoła katolickego niż PZPR. Ironiczne jest to, że prawdopodobnie nawet Lech Wałęsa nie wiedział, że jest lewicowcem…
Po połączeniu tych kilku elementów przedstawię sposób myślenia niejednej starszej pani ( z niejedną rozmawiałem).
STARSZA PANI: Na kogo tu głosować? Na komuchów nie, bo rozkradają Polskę, na Tuska nie bo źle mówi o Kościele. Zresztą PO to liberały, są za tym, żeby geje byli i za aborcją. A SLD wyprzedało Polski majątek, tyle krzywdy ludzkiej wyrządzili. Kaczyński to dobry Chrześcijanin i Polak.
Zamiennie za Kaczyńskiego możemy wstawić Leppera albo Giertycha – zależnie chyba od miejsca zamieszkania.
PO jest w trudnej sytuacji. Z SLD nie może, bo konserwatywny obyczajowo elektorat nie zdzierży. Z PiS nie może, bo liberalny gospodarczo elektorat na to nie pójdzie.
Zaobserwować też można, że SLD to partia liberalna w każdym calu. Wolnościowa. Mogę się zgodzić, że SLD to byli PZPR-owcy, nawet mogę przytaknąć, że czerpali korzyści z władzy, ale zdali sobie sprawę, że liberalny model gospodarki pozwoli im zyskać więcej, bo państwo na nim więcej zyska. SLD to partia wolnościowa w tym momencie, w porównaniu z PiSem, który chce rządzić stosując zamordyzm i pełną kontrolę państwa nad obywatelami. Znamy to przecież z historii: pełna kontrola, socjalizm i walka z wrogiem wewnętrznym, a na arneie międzynarodowej pokrzykiwanie – to model działania NSDAP prowadzonej przez Hitlera. Zastanawiam się czasem, czy nie produkujemy w jakiejś części świata czołgów – samoloty już kupujemy. Każda z wymienionych cech wspólnych między NSDAP i PiS, podoba się mimowolnie różnym ludziom. A to Rosji dokopaliśmy, a to samoloty mamy świetne, a to becikowe, a to kontrola nad szkołą. To jak z gotowaniem żaby, wrzuć zwierzę do gotującej się wody to zacznie walczyć o życie, ale wrzuć żabę do wody zimnej i powoli podkręcaj gaz – to się ugotuje zanim zdąży zauważyć. PiS podkręca gaz, niczym Putin w Rosji.