„Melancholia” – recenzja na Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego

„Melancholia jest najzgubniejszą przypadłością duszy i umysłu; często gnębi ludzi talentu i geniuszu” Hugo Grotius

„Wszyscy niezwykli ludzie wyróżniający się w filozofii, polityce, poezji i sztuce są melancholiczni” Arystoteles

W poniedziałek był dzień zdrowia psychicznego, co przypomniało mi, że powinienem wreszcie napisać recenzję książki, z którą walczyłem grubo ponad rok. „Melancholia” jest dziełem w całości poświęconym depresji, napisanym przez wybitnego krakowskiego psychiatrę. Czy warto ją przeczytać?

Przede wszystkim do „Melancholii” można się zabrać przynajmniej na trzy sposoby: przejrzeć czytając wybrane rozdziały, przeczytać całość szybko, lub przestudiować. Ja próbowałem przeczytać szybko, lecz okazało się to dla mnie niemożliwe.

Po pierwsze, chciałem zrozumieć depresję. Spróbować wczuć się w odcienie czerni, jakie otaczają chorego. Nauczyć się odróżniać czarne zabarwienie świata depresji endogennej od mrocznej pustki depresji schizofrenicznej. Zrozumieć zmiany, jakie zachodzą w zachowaniu człowieka, w jego postrzeganiu świata; a także przyczyny autoagresji, głębokiego smutku, prób samobójczych, rezygnacji.

Po drugie, Antoni Kępiński pisze językiem psychiatrii, więc trzeba niejako wzbogacić zakres używanych pojęć przystępując do lektury. Cyklotymiczny, osobowość anankastyczna, psychastenia – te i podobne sformułowania utrudniają gładkie pokonanie niektórych rozdziałów. I znów, można je ominąć, lecz warto spróbować poznać definicje i zrozumieć.

Gdy przeważa postawa “od” otoczenia, wówczas automatycznie metabolizm informacyjny ulega redukcji. Przy przewadze postawy “do” staje się on bogatszy. Dlatego dla metabolizmu informacyjnego ważniejsza jest przestrzeń przeżywana niż rzeczywista. Ponieważ u człowieka metabolizm informacyjny zdaje się przeważać nad metabolizmem energetycznym, ważniejsza dla niego jest przestrzeń przeżywana. Człowiek nie tyle winien bać się przeludnienia na ziemskim globie, co własnych uczuć lęku i nienawiści, prowadzących z reguły do ograniczenia jego przestrzeni przeżywanej.

Po trzecie, autor potrafi czasami zwrócić uwagę czytelnika na pewne tematy czy zależności w ten sposób, że trzeba zatrzymać się na chwilę, by je przemyśleć. Wiele zakładek umieściłem w moim egzemplarzu „Melancholii”, a każda z nich znaczy fragment tekstu, który zmusił mnie do myślenia, zwrócił uwagę na coś, lub dał nowe spojrzenie na coś innego. Na przykład, że prawo moralne można zaobserwować u zwierząt. Albo, że psychika ludzka składa się z trzech części: popędowo-uczuciowej, rozumowej i moralnej; a ten filozoficzny podział poprzedza teologiczną troistą naturę Boga. Bądź, że człowiek przerażony nieograniczonością swoich możliwości narzuca sobie ograniczenia pośrednie (zakazy i nakazy) oraz bezpośrednie (więzienia, ogrodzenia, granice), a dzieje się tak od zawsze.

„Fakt, że smutek nierzadko chodzi w parze z tłumioną agresją prawdopodobnie wpływa na formowanie sie negatywnego nastawienia otoczenia do ludzi smutnych. Najwyraźniej fakt ten uwidacznia się w kulturze amerykańskiej, w której dość rygorystycznie obowiązuje zasada keep smiling i maska uśmiechu jest warunkiem powodzenia w kontaktach społecznych. Człowiek wesoły jest człowiekiem dobrym, a człowiek smutny – złym. Przypominają się stowa Zacchiasa (wiek XVII), prywatnego lekarza papieża Innocentego X: gaudet humore melancholica daemon („cieszy się diabeł z melancholii”) lub św. Teresy: „u niektórych ludzi nad melancholią panuje szatan i w ten sposób przyciąga ich do siebie” (wg Zilboorga).”

„Melancholia” jest książką o depresji, lecz przemyca w sobie próby zrozumienia smutku, odniesienia do teologii, do cykli naturalnych (rytm dnia i nocy, rytm dynamiki życiowej). Kępiński odsłania swoją szeroką wiedzę z wielu dziedzin, co czyni lekturę jeszcze ciekawszą.

Po przeczytaniu tego trudnego dzieła wiem więcej o depresji, choć nie poważyłbym się na stwierdzenie, że wiem jak mówić do osoby dotkniętej tą chorobą. Innego podejścia wymaga depresja schizofreniczna, innego starcza, innego ciążowa. Najlepszą pomocą jest jednak pomoc specjalisty i o tym warto mówić w kółko. Nigdy bowiem nie wiadomo, czy w mroczną otchłań smutku i bezradności nie stoczy się ktoś z was lub osób wam bliskich.

Zachęcam gorąco do kupienia i choćby przewertowania „Melancholii” również z powodów osobistych. Ktoś w mojej rodzinie popełnił samobójstwo i być może nie doszłoby do tego, gdyby wiedza o dolegliwościach psychicznych nie była tak mało poznana.

Melancholia Frederick Sandys 1829-1904 Presented by J.R. Holliday 1927 http://www.tate.org.uk/art/work/A00847
Melancholia Frederick Sandys 1829-1904 Presented by J.R. Holliday 1927 http://www.tate.org.uk/art/work/A00847

Czytając o depresji młodzieńczej odkryłem, że byłem jej ofiarą w liceum, co niemal przekreśliło moją przyszłość. I absolutnie nikt teoretycznie przygotowany do zajmowania się młodzieżą nie umiał problemu rozpoznać i spróbować pomóc. Żaden nauczyciel, wychowawca, ani nawet psycholog szkolna. Nikt. To, że sam jakoś się wygrzebałem i stanąłem na nogi, to chyba tylko kwestia zrządzenia losu.

Często spotyka się w Polsce katastrofalne, krzywdzące i zupełnie nieuzasadnione uproszczenie, iż chory psychicznie to wariat, człowiek nienormalny. Powoduje to stygmatyzację problemów psychicznych i już samo pójście po poradę do psychiatry staje się powodem do głupich komentarzy. Z takim stereotypem należy walczyć, jeśli chcemy ludziom pomóc, lub by nam kiedyś było łatwiej zwrócić się do specjalisty po pomoc.

Bogactwo struktur czynnościowych (modeli rzeczywistości i własnej w niej aktywności), jakimi człowiek potencjalnie dysponuje (potencjalnie, gdyż tylko w małym procencie możliwości te wyzyskuje), jest tak duże, że nigdy nie można przewidzieć zachowania się człowieka. Margines nieprzewidzialnego jest zbyt duży, by eksperyment był możliwy. Przy zachowaniu tych samych warunków doświadczenia wyniki jego mogą być całkiem odmienne, gdyż inna struktura czynnościowa będzie aktywowana. Eksperyment jest możliwy tylko w tych wypadkach, gdy liczba potencjalnych struktur czynnościowych jest stosunkowo nieduża i w związku z tym możliwości wyborów niewielkie, np. w badaniu poszczególnych narządów ustroju i ich funkcji, w badaniu czynności autonomicznych i zautomatyzowanych itp. Natomiast eksperymentalne badanie człowieka jako całości jest właściwie niemożliwe.

Ostatnie 30 stron książki to obszerna bibliografia. Natomiast liczący około 40 stron ostatni rozdział poświęcony jest historii depresji oraz jej obrazom w mitologii, sztuce i filozofii. Ten ostatni rozdział został napisany przez psychiatrę Jana Mitarskiego i jest równie warty przeczytania co reszta książki. Daje on bowiem rzut oka na wyobrażenia dotyczące smutku na przestrzeni wieków; na łączenie symboliki śmierci, nocy, mądrości, marności i melancholii w różnych kulturach; wreszcie na korzyści dla psychiatrii z czerpania z literatury, sztuki i filozofii.

Czas depresji jest złym czasem, od którego chciałoby się uciec, ale nie ma gdzie; chory jest w nim zamknięty, przegnieciony przeszłością, teraźniejszością i bez perspektyw przyszłości. W czasie tym niewiele się dzieje; przeżycia monotonnie obracają się koło tych samych wątków: beznadziejności, poczucia winy, lęku przed katastrofą itp.