Mark Miodownik, potomek niemieckich Żydów, doktor materiałoznawstwa z uniwersytetu w Oksfordzie, popularyzator nauki, zwłaszcza swojej dziedziny, o której mówi i pisze z niebywałą pasją. Jak sam twierdzi, zainteresował się materiałami, z których zbudowany jest ludzki świat, kiedy został cięty żyletką na stacji londyńskiego metra. Dzięki tej pasji „W rzeczy samej” nie jest podręcznikiem materiałoznawstwa, a fascynującą opowieścią o historii materiałów, o naszych intymnych relacjach z nimi, trudach ich odkrywania, niemal magicznych tajnikach produkcji, o tym, jak wiele im zawdzięczamy.
Papierowe listy miłosne, betonowe szkielety wieżowców, tytanowe implanty. Autor prowadzi nas przez świat dziesięciu materiałów, lecz błyskotliwie przemyca dodatkowe w kilku rozdziałach. Mówiąc o tytanowych implantach, kreśli krótką historię implantologii wspominając amalgamat, wypełnienia kompozytowe, ale też zahaczając o powstające w drukarkach 3D sztuczne organy. Kiedy bierze się za grafit, musi przedstawić diament, oraz historię odkrycia grafenu czy włókna węglowego. Wszystko to jest na właściwym miejscu i w odpowiednich proporcjach.
Książka kipi od ciekawostek. Gdyby nie plastik, prawdopodobnie już dawno by wybito słonie, żeby móc grać w bilarda. Starożytni Rzymianie, dodając natronu (naturalnej sody) do krzemionki, odkryli przejrzyste szkło o niższej temperaturze topnienia – zawdzięczamy im okna i rewolucję naukową siedemnastego wieku. Diamentowe pierścionki zaręczynowe to wymysł kampanii reklamowej mającej na celu powstrzymanie spadku cen diamentów. Dlaczego beton zwykły, zbrojony i samonaprawiający się to właściwie trzy różne rewolucyjne materiały? Czego nie byłoby bez tak nudnego, jak się wydaje, plastiku? Ilu byłoby kulawych ludzi, gdyby nie gips? Jakie szkło powstaje przy wybuchu bomby atomowej? Co sprawia, że najlepiej pozwolić czekoladzie rozpłynąć się na języku? Dlaczego używamy sztućców ze stali nierdzewnej, a muszla klozetowa i talerze ciągle są ceramiczne? Dlaczego ołówek jest twardszy niż diament (to akurat w przenośni, ale nie do końca)?
„Stal nierdzewna wyparła z kuchni zlewy ceramiczne i to samo zrobiłaby z muszlami toaletowymi, gdybyśmy jej na to pozwolili. Póki co jednak nie zdecydowaliśmy się powierzyć jej zadania usuwania naszych najbardziej intymnych nieczystości.”
Stal, papier, beton, czekolada, aerożel, plastik, szkło, grafit, porcelana, tytan. Jedne tworzyły i umacniały imperia, jak choćby stal, beton i wynaleziony przez Rzymian papierowy codex, inne otwarły ludzkości ogromną ilość możliwości, jak plastik. Jeszcze inne materiały mają już swoich godnych następców, ale wiążą nas z nimi emocje, wyobrażenia oraz wrażenia dotykowe lub olfaktoryczne, z których nie chcemy rezygnować. Z ostatnią kwestią zgodzi się każdy, kto preferuje papierową książkę czy notatnik, lub winylową płytę, nad ich elektronicznymi odpowiednikami. Moglibyśmy jeść z plastikowych lub stalowych talerzy, nie tłukłyby się, jednakże w kontakcie z nożem i widelcem nie wydają właściwego dźwięku.
Podsumowując, „W rzeczy samej” to ciekawie opowiedziana i świetnie napisana książka, która pokazuje to coś, co kryje się za codziennymi i nudnymi na pierwszy rzut oka materiałami. Godna polecenia dla każdego, kto czerpie przyjemność ze zdobywania nowego spojrzenia na otaczający świat. Warto mieć ją na półce, zarówno dla siebie, jak i dla dziecka, ponieważ autor używa naprawdę przystępnego języka, a wiedza płynąca z książki jest na wiele sposobów wartościowa i rozwijająca.
[buybox-widget category=”book” name=”W rzeczy samej” info=”Mark Miodownik”]