Kiedy czytałem artykuł Magdaleny Kasprzyk – Chevriaux o zupie rumfordzkiej, przypomniało mi się, że wiele moich wersji zwyczajnych zup ma w sobie coś z taniego dania Benjamina Rumforda – kaszę i ziemniaki. Tyle, że ja lubię na ostro. I dziś będzie o szczawiowej po mojemu.
Składniki:
- 5 małych ziemniaków
- Trochę oleju rzepakowego
- Mała miseczka kaszy pęczak
- Dwie papryczki o średniej ostrości
- Słoik siekanego szczawiu
- Cztery ząbki czosnku
- Dwie szalotki
- 3 litry wody
- Kostki rosołowe: 2 warzywne, 1 drobiowa i 1 wołowa
- Liść laurowy
- Ziele angielskie
- Czosnek niedźwiedzi
- Opcjonalnie: garstka drobnego grochu i suszonych borowików
Sposób przygotowania:
Ziemniaki obierz i pokrój w kostkę, czosnek zmiażdż a szalotkę i ostrą papryczkę posiekaj.
W garnku podgrzej olej i wrzuć do niego papryczkę, czosnek i szalotkę. Po chwili dodaj ziemniaki i podsmaż wszystko przez kilka minut.
Następnie wlej do garnka trzy litry wody, wrzuć pęczak, kostki rosołowe, liść laurowy, kilka ziarenek ziela angielskiego i sporą szczyptę liści czosnku niedźwiedziego. Na tym etapie możesz dodać garstkę drobnego grochu i trochę suszonych borowików. Oba te składniki dodadzą coś od siebie do ostatecznego smaku.
Gotuj zupę na małym ogniu, aż pęczak będzie gotowy a ziemniaki prawie rozpadające się. Na samym końcu dodaj do garnka słoik siekanego szczawiu i gotuj jeszcze przez chwilę.
Jeśli użyjesz odpowiednio ostrych papryczek, zupa nie będzie za ostra, a jedynie osiągnie przyjemnego kopa.