Co wyniknie, kiedy za napisanie popularnonaukowej książki zabierze się małżeństwo naukowczyni i rysownika śmiesznych komiksów? Cóż, z pewnością nie śmiertelnie poważne przewidywanie przyszłości…
Małżeństwo Weinersmith wzięło na warsztat dziesięć technologii, które brzmią jak żywcem wyrwane z fantastyki naukowej, a są rzeczywiście finansowane, opracowywane i mogą poważnie namieszać, hmmm, jakoś wkrótce. Tytuł książki jest adekwatny, bo nie można z żadną sensowną dokładnością określić, kiedy i czy w ogóle te technologie powstaną. Zresztą i tak w 2027 czeka nas bunt robotów, nie?

Doktor Kelly Weinersmith, uznana badaczka, oraz Zach Weinersmith, uwielbiany rysownik popularnego komiksu internetowego Saturday Morning Breakfast Cereal stworzyli zabawną i poszerzającą horyzonty opowieść o windzie do kosmosu, programowalnej materii, rojach nanobotów, syntezie jądrowej, rozszerzonej rzeczywistości, syntetycznej biologii, asteroidowych kopalniach, drukowaniu narządów i (jakżeby inaczej) podłączaniu mózgu do komputera, bo przecież co mogłoby pójść nie tak?
„Jakoś wkrótce” została bestsellerem „New York Times” oraz książką roku „The Wall Street Journal” i „Popular Science”, więc jakiś czas temu rzuciłem wyzwanie Wydawnictwu Insignis, twierdząc, że człowiek zainteresowany nowymi technologiami nie dowie się z tej książki niczego nowego. Od razu przyznaję — myliłem się.
Sam dowiedziałem się na przykład o istnieniu paradoksu Moraveca (nie mylić z premierem Morawieckim, któremu też kilku paradoksów nie można odmówić). Poznałem wytrzymałość, jaką powinien mieć materiał kabla do kosmicznej windy. Autorzy uświadomili mi, że w roku 1963, kiedy przeprowadzano najwięcej prób atomowych i stężenie strontu 90 w atmosferze było całkiem spore, dzieci miały w swoich zębach mniej więcej pięćdziesiąt razy więcej strontu niż normalnie, i był to jeden z powodów wprowadzenia zakazu prób broni nuklearnej. To oczywiście nie wszystko.
W zależności od tego, kogo zapytamy, usłyszymy, że wytrzymałość idealnego materiału na kabel powinna się mieścić w przedziale od 30 do 80 milionów jurijów. Żeby mieć jakieś wyobrażenie, o jakich wartościach mówimy, przytoczmy tylko, że wytrzymałość tytanu odpowiada około 300 tysiącom, a kevlaru – około 2,5 miliona jurijów.
Fragment „Jakoś wkrótce”.
Jak widzisz, „Jakoś wkrótce” wcale nie jest mglistą opowiastką o potencjalnej przyszłości naszej cywilizacji ani silącą się na profetyzm mżonką. Wręcz przeciwnie, trzeźwo i z humorem wylicza trudności, jakie stoją na drodze dziesięciu konkretnych technologii. Myślisz, że łatwo wydrukować w 3D ludzką wątrobę? Pomyśl jeszcze raz.

Zdarzają się lamerskie porównania: „Protony się odpychają. Im bliżej siebie się znajdą, tym bardziej będą się starały od siebie oddalić. To trochę jak wtedy, gdy usiłujemy namówić na imprezie dwójkę nieśmiałych znajomych, żeby ze sobą porozmawiali”.
Rysunkowy żart z pierwszych prób stworzenia sztucznych narządów uważam za incepcję beki ( Incepcja beki — ktoś myśli, że kręci bekę, a tak naprawdę ewentualna beka jest z niego. Coś jakby czterdziestoletni nauczyciel próbował być cool dla piętnastolatków na siłę. Termin „incepcja beki” ukuł Marcin z Salford, właściciel psa Bolesława, poważny inwestor). To jednak rzadkość!
Większość książki wypełniona jest przyjemnym, autoironicznym i nieobraźliwym rodzajem humoru, przypominającym mi kanał Pisarki Tech na YouTube (polecam!). OK, czasami wyskoczy suchar, ale ewidentnie użyty świadomie. Do tego w treści rzuca się w oczy kilka tak zwanych running jokes, czyli powtarzających się kawałów: bunt robotów, relacje między autorami, czy ochrona zdrowia. Rysunki często nawiązują do tekstu, który sam w sobie wręcz ocieka humorem. Spójrz na kilka przykładów.

W każdym razie lód topnieje w jelitach i pozostawia po sobie robocika ze skórki kiełbasy z maleńkim magnesem, który następnie przekształca się do postaci zdolnej „pływać” we wnętrznościach. Robot przyczepia się do pysznej baterii, po czym napiera na nią na tyle energicznie, żeby ją poluzować. Następnie płynąc, opuszcza ciało. Mamy nadzieję, że tego rodzaju roboty nigdy nie posiądą inteligencji wystarczającej do snucia rozważań na temat sensu swojego życia.
Fragment „Jakoś wkrótce” ilustrujący humor ubarwiający tekst.
Włączasz wirtualnego przewodnika po Edynburgu, ale ten pojawia się kilka metrów nad twoją głową. Unosisz wzrok i nagle uznajesz, że może jednak byłoby lepiej, gdyby nie miał na sobie tradycyjnego szkockiego stroju.
I kolejny fragment. Widzisz, co mam na myśli?
W książce znajdziesz naprawdę, napradę sporo ciekawostek, nie tylko o lustrzanych ludziach. Ile prądu może wytworzyć pół wanny wody i bateria laptopa? Czemu nauczyciele fizyki powinni rozpuszczać kusze w kwasie? Co zawdzięczamy temu, że w wiktoriańskiej Anglii nie było jeszcze telewizji? Czy da się wydobywać gaz ziemny bombami atomowymi? Te dygresje i anegdoty czynią „Jakoś wkrótce” czymś wiecej niż tylko zbiorem esejów o dziesięciu technologiach, ponieważ dzięki nim czytelnik dowiaduje się o wiele więcej, niż mógłby się spodziewać.
Autorzy bynajmniej nie stronią od trudniejszych tematów, nie przemilczają dylematów moralnych i potencjalnie katastroficznych problemów związanych z opisywanymi technologiami.
Doktor Alan Craig z Uniwersytetu Illinois w miejscowości Urbana-Champaign zwrócił naszą uwagę na jeszcze inną obawę: kto będzie kontrolował to, co i gdzie zostanie wyświetlone? Załóżmy na przykład, że jesteś właścicielem sklepu. Ktoś używający bardzo popularnego systemu rozszerzonej rzeczywistości wysmaruje na twojej ścianie napis: „Właściciel tego sklepu jest głupim chamem”. Na potrzeby naszego eksperymentu myślowego załóżmy, że to nie jest prawda. Czy masz prawo „usunąć” ten napis z rozszerzonego świata? W końcu fizycznie nie znajduje się na niczym, co do ciebie należy.
Fragment rozdziału o rozszerzonej rzeczywistości, o poważniejszym wydźwięku i z polskim akcentem.
Kiedy kończyliśmy pisać tę książkę, obawa wspominana przez doktora Craiga przeszła ze sfery hipotez do rzeczywistości. Jeden z pokestopów (czyli miejsc, w których możesz się zatrzymać, żeby dostać za darmo coś do wykorzystania w grze Pokémon GO) pojawił się na terenie Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau. Jego władze musiały prosić graczy o niekorzystanie z gry na terenie obozu z szacunku do ofiar Holokaustu.
Wkrótce ludzie szukali w Oświęcimiu pokemonów. Początkowo zastanawialiśmy się, czy nie było to przypadkowe przeoczenie dotyczące miejsc pamięci o Zagładzie. Ale potem przeczytaliśmy w „Telegraph” artykuł zatytułowany Pokemon w parku pamięci zniszczenia Hiroszimy rozzłościł władze miasta. Czyli… przynajmniej ten brak wyczucia jest uniwersalny.
Czy warto? Moim zdaniem warto przeczytać, choćby dla kilku ciakowstek i poprawy humoru. „Jakoś wkrótce” to solidna porcja tak potrzebnego nam wszystkim dystansu, a przy okazji wiedzy. Przy tym książka jest niezwykle przystępnie napisana. Autorzy stawili czoła zadaniu wytłumaczenia dosyć trudnych zagadnień w najprostszy możliwy sposób i dali radę!

„Jakoś wkrótce” Kelly i Zach Weinersmithowie (Tytuł oryginału„Soonish: Ten Emerging Technologies That’ll Improve and/or Ruin Everything”. Tłumaczenie: Jakub Radzimiński), 2020, Wydawnictwo Insignis, 448 stron.