Wojna nuklearna – zagłada cywilizacji jest zawsze o dwa kroki stąd.

Książka „Wojna nuklearna” w aplikacji Kindle na BlackBerry Passport.

Wojna nuklearna to mój największy koszmar. Zdarzało mi się budzić z niego z przyspieszonym biciem serca. Zdarzało się też przystanąć w pół kroku w reakcji na dziwnie rosnący „atomowy grzyb” pary z pobliskiej elektrowni. Na widok polskiego wydania „Nuclear war. A scenario” Annie Jacobsen od razu napisałem do Insignis Media z prośbą o przesłanie egzemplarza do recenzji. Pochłonąłem tę książkę natychmiast. Czy było warto?

„Wojna nuklearna” jest podzielona na pieć części: historię zbrojeń jądrowych, pierwsze 24 minuty scenariusza, kolejne 24 minuty scenariusza, ostatnie 24 minuty, oraz 24 miesiące następujące po wojnie nuklearnej. Tak, dobrze widzicie, wojna na atomówki potrwa około godzinę. Ktoś, kto przeżyje taki konflikt, będzie mógł sparafrazować Churchilla mówiąc, że jeszcze nigdy tak wielu nie zginęło w tak krótkim czasie z tak głupiego powodu.

„Rosja to jedyny kraj na świecie, który może zniszczyć Stany Zjednoczone w ciągu zaledwie kilku godzin”

generał Kehler, były dowódca STRATCOM („Wojna nuklearna”)

Annie Jacobsen nakreśla historię broni atomowej, wyścigu zbrojeń i powstania głównych założeń doktryny odstraszania. Bardzo obrazowo przedstawia skutki wybuchu nuklearnego. Następnie przechodzi do opisu scenariusza wybuchu i przebiegu hipotetycznej wojny jądrowej zapoczątkowanej jedną rakietą wystrzeloną z Półwyspu Koreańskiego.

Czego możecie się spodziewać? Zapoznania się z procesem wykrywania i potwierdzania ataku nuklearnego, z doktryną odstraszania, atakiem typu grom z jasnego nieba, z koncepcją ataku dekapitacyjnego, z doktryną uderzenia w momencie ostrzeżenia… Dowiecie się czy pocisk balistyczny można zestrzelić. Czy można deaktywować ładunek nuklearny? Czy da się potwierdzić, że wystrzelona rakieta niesie głowicę jądrową? Jak wygląda zarządzanie siłami nuklearnymi i proces decyzyjny na wypadek ataku na USA. Jakie zadania przypadają różnym agencjom rządowym. Ile czasu ma prezydent Stanów Zjednoczonych na podjęcie decyzji zanim będzie za późno?

Autorka tłumaczy różnice pomiędzy poszczególnymi elementami triady nuklearnej, czyli wyrzutniami stacjonarnymi, lotnictwem strategicznym oraz okrętami podwodnymi z napędem atomowym. Opisuje dlaczego okręty podwodne klasy Ohio są najdoskonalszym środkiem odstraszania nuklearnego, dlaczego wyrzutnie stacjonarne są obstawione wrogimi szpiegami oraz narażone na uderzenie wyprzedzające, ile trwa uzbrojenie bombowców strategicznych itd.

„Okręty te bywają nazywane potocznie boomerami, okrętami śmierci, machinami z koszmaru czy też sługami apokalipsy. Są trudne do wykrycia i potężnie uzbrojone. Każdy z czternastu amerykańskich okrętów klasy Ohio, będących nosicielami balistycznych pocisków rakietowych, może wystrzelić do osiemdziesięciu głowic nuklearnych w ciągu zaledwie 1,5 minuty, po czym zniknąć w morskich głębinach”

fragment „Wojny nuklearnej”

Świetnie nakreśla plan działania w przypadku wykrycia ataku – co robi każdy element władzy, co robi prezydent, szefowie połączonych sztabów, różne agencje rządowe. Pisze gdzie znajdują się radary, bazy ostrzegania, awaryjne centra zarządzania, co z łącznością po uderzeniu…

Swą wiedzę opiera na wywiadach z dziesiątkami osób związanych z programem atomowym, z tworzeniem planów operacyjnych, biorących udział w grach wojennych, z generałami, naukowcami, inżynierami.

Do czego mógłbym się przyczepić?

Jacobsen straszy beznadzieją i katastrofalnymi skutkami wojny nuklearnej pokazując, jak jeden pocisk może wywołać reakcję łańcuchową prowadzącą do zagłady cywilizacji. W celu pokrycia najszerszej gamy możliwości scenariusz zawiera jednocześnie uderzenie dekapitacyjne w Pentagon w Waszyngtonie, uderzenie w elektrownię atomową, salwę setek pocisków oraz detonację bomby atomowej w kosmosie w celu wywołania impulsu elektromagnetycznego pozbawiającego cały kraj elektryczności. Sęk w tym, że w mojej opinii osiągając swoje cele edukacyjne autorka przynajmniej dwukrotnie czyni swój scenariusz mniej prawdopodobnym. Po pierwsze zakłada, że Rosjanie zachowają się jak trzepnięta nastolatka i w krytycznym momencie obrażeni rzucą słuchawką (czy dojrzały człowiek widząc kilkadziesiąt nieodebranych połączeń może przed nagłym rozłączeniem się powiedzieć, że trzeba było wcześniej zadzwonić?). Po drugie, jeśli Korea Północna może uderzyć impulsem elektromagnetycznym cofającym USA do XIX wieku, to dlaczego od tego nie zaczęła? To tylko detale – wszak komunikacja USA-Rosja może nawalić z jakiegokolwiek innego powodu, a scenariusz równie dobrze potoczyć się inaczej – nie wpływające na wartość edukacyjną i za razem wstrząsającą lektury.

To nie są spojlery. Przecież sięgając po tę książkę doskonale wiecie, jak się skończy. Słyszeliście o opadzie radioaktywnym, graliście w Fallout, kojarzycie nuklearną zimę. Za to być może nie wiecie, że amerykański okręt podwodny klasy Ohio może co 15 sekund wystrzelić pocisk Trident niosący do ośmiu głowic nuklearnych o mocy 455 kiloton każda. Little Boy spustoszył Hiroszimę swoimi zaledwie 15 kilotonami. Popatrzcie jeszcze raz na te liczby. Przeczytajcie „Wojnę nuklearną. Możliwy scenariusz” i miejcie nadzieję, że się nie zrealizuje.

Dziękuję Wydawnictwu Insignis za udostępnienie egzemplarza elektronicznego na potrzeby tej recenzji.

„Wojna nuklearna. Możliwy scenariusz” Annie Jacobsen (Tytuł oryginału „Nuclear War: A Scenario”. Przekład: Michał Strąkow), 2024, Wydawnictwo Insignis, 494 stron.